poniedziałek, 27 kwietnia 2015

"Za żadne skarby"

"Za żadne skarby" - Vera Falski
Premiera 6 maja 2015 roku
Klik

Znana jest Wam godność Vera Falski? Mnie nie była, aż do czasu książki wydanej pod tym nazwiskiem. Okazuje się, że jest to pseudonim, pod którym kryją się dwie pisarskie osobowości. Jakie? Tego nie wiemy, a możemy jedynie snuć domysły. Jednakże pewny jest inny fakt - Vera Falski napisała książkę, która zaskoczy niejedną kobietę. 

Ewa wyrwała się z Wężówki - wsi, w której nigdy nie czuła się dobrze. Mama zawsze jej kibicowała i tak jak córka pragnęła, by ta osiągnęła w życiu więcej aniżeli plotkowanie z miejscowymi przedstawicielkami płci żeńskiej pod spożywczakiem. Dzięki zdolnościom i ciężkiej pracy, Ewie udało osiągnąć się sporo w dziedzinie mikrobiologii, która jest jednocześnie jej prawdziwą pasją. Jednak pewne względy wymuszają na niej odwiedziny rodzinnej miejscowości, a to pociąga za sobą całą lawinę zdarzeń, które na zawsze zmienią jej życie. 

Trzeba przyznać, że "Za żadne skarby" to opowieść nietuzinkowa i przewrotna. Na początku wydaje się bardzo typową powiastką, która może i nie toczy się najgorzej, lecz nie zasługuje przy tym na szczególną uwagę. Ale, ale! To wszystko tylko po to, aby chwilę później wciągnąć czytelnika w wir wydarzeń i pokazać drugie oblicze tej historii. Czy udane? Nieidealne, aczkolwiek intrygujące i mogące przypaść do gustu osobie oczekującej przyjemnej rozrywki.

Szczerze mówiąc, historia momentami wydawała mi się naciągana i... zbyt wymyślna. Bo, możecie mi wierzyć lub nie, przygody Ewy bywają doprawdy niecodzienne. Jednak z drugiej strony czuję się dziwnie zarzucając książce osobliwość - przecież narzekamy na schematyczność! Dlatego ten wskazany przeze mnie element potraktujcie jako osobiste odczucia, które prawdopodobnie części z Was nie będą się nasuwały podczas lektury książki spod pióra Falski.

Styl pisania należy do przyjemnych w odbiorze i jest na takim poziomie, że powieść sprawdzi się na leniwe wieczory, kiedy człowiek nie ma już ochoty na pracę mózgu na najwyższych obrotach. Trzeba przyznać, że język był dopasowany do sytuacji i odmienny dla poszczególnych bohaterów. Dlatego też w "Za żadne skarby" znajdziemy fragmenty napisane slangiem młodzieżowym, a także określenia dotyczące konserwacji papieru, czy bezwstydne przekleństwa. Przy tej cesze książki nie mogę też nie poinformować o konstrukcji bohaterów. Są wykreowani na tyle dobrze, iż czytelnik zdąży się z nimi poznać i przyzwyczaić. Postacie są doprawdy przeróżne. W większości wewnętrznie poturbowane, w pewien sposób skrzywdzone przez los, ale też silne.

Komu polecam "Za żadne skarby"? Przede wszystkim kobietom, szukającym nieszablonowej opowieści o życiu, które ukazuje zaskakującą codzienność. Dla mnie nie była to literacka uczta, lecz dosyć mile spędzony czas z literacką mieszanką - znajdziecie tu zarówno typową obyczajówkę, romans, jak i garść owianych niekiedy niepokojącą tajemnicą wydarzeń. Jesteście gotowi na towarzyszenie Ewie w przeżyciach?

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuje wydawnictwu Otwartemu!

sobota, 18 kwietnia 2015

Stos

Hej!
Weekend przyniósł dziwną, poplątaną pogodę (sama już nie wiem czy wkrótce znowu zacznie padać, czy być słonecznie), jednak postaram się osłodzić ten stan rzeczy stosikiem. Jest cieszący oko i piękny - zerknijcie co zawiera!


"Alicja w Krainie Czarów" (kiedyś czytałam, ale warto mieć takie wydanie), słownik oraz "Znaki ufności" Twardowskiego (na samej górze), to wynik zakupów w Dedalusie. "Ameryka po kawałku" także, ale nie z tego samego dnia ;) "Kamień na kamieniu" oraz "Dante na tropie" z bonito.pl,  zamawiane na dwie tury. Powieść Myśliwskiego to moja szkolna lektura i czuję, że będzie to dobra książka, a "Dante..." jest autorstwa Agnieszki Olejnik, której "Zabłądziłam" było zdecydowanie czymś ponadprzeciętnym i robiącym wrażenie. "Ostatnią spowiedź. tom III" pożyczyłam od przyjaciółki, ale zaczęłam i na razie przerwałam, bo szło mi opornie. To już nie to samo co pierwszy tom, a i ja pewnie od tamtego czasu dojrzałam. Poniżej prezentuję zdjęcie przedpremierowego egzemplarza "Za żadne skarby" od wydawnictwa Otwartego, wkrótce recenzja!

Czytaliście coś z mojego stosiku? Co szczególnie polecacie lub odradzacie? 
Zapraszam was też na mojego instagrama, gdzie możecie mnie obserwować i patrzeć jakimi momentami z mojego życia się dzielę :)
Miłej soboty, Kochani!

sobota, 11 kwietnia 2015

Jakim jesteś spacerowiczem?



Promienie słońca, jeszcze te delikatne, nienachalne, łagodne - one smakują niepowtarzalnie! Wiosna rzeczywiście przyszła i daje nam duże pole do popisu. Pozwala korzystać ze swoich zalet, dlatego warto skorzystać z jej zaproszenia. W końcu jesteśmy szczęściarzami, że dano nam taki przywilej, prawda?

Dlatego zachęcam do długich spacerów i przypominam o ich zaletach. Podczas takiej przechadzki można wiele zobaczyć, usłyszeć, zainspirować się, poznać kogoś albo odwrotnie - na chwilę odciąć się od ludzi i nabrać dystansu do pojawiających się trosk. Można spacerować z przekąską w ręku albo spalić trochę kalorii. Można rozkoszować się słuchaniem ulubionych piosenek lub w ustronnym miejscu delektować się ciszą. Możesz wyglądać wtedy elegancko albo wrzucić na siebie ukochaną, sportową bluzę. Jest wiele opcji. To ty wybierasz sposób w zależności od władających tobą emocji czy temperamentu.

Co jest jeszcze niezwykłego w spacerach? To, że możesz na nie chodzić "przy okazji". Kto powiedział, że droga do szkoły, pracy albo zwyczajnie do sklepu po pieczywo ma być nudna? Warto wykorzystać ten czas, zamienić go w relaks. I robić to nie tylko wiosną, bo każda pora roku ma w swej ofercie spacery!

czwartek, 2 kwietnia 2015

To tylko kilka słów?

Źródło grafiki
To, co mówimy ma duży wpływ na panującą wokół nas atmosferę, prawda? Czasem wystarczy o jedno zdanie za dużo, a druga osoba jest obrażona przez kilka dni. Zaledwie kilka słów potrafi wywołać całą gamę emocji - radość, uśmiech na twarzy przyjaciela, albo wręcz odwrotnie - smutek i usta przypominające kształtem odwróconą do góry nogami podkówkę. Dlaczego w takim razie człowiek XXI wieku tak ochoczo i często przeklina?

Nie wiem jak Ty, ale ja staram się unikać okraszanie swoich wypowiedzi wulgaryzmami. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta.

Brak szacunku dla odbiorcy
Według mnie jest to swego rodzaju zniewaga. I chociaż zdaję sobie sprawę, że aktualnie mało kto ma taką intencję, gdy przeklina, to jest to trochę obraźliwe... Coś w stylu "Nie obchodzi mnie, czy Ci to przeszkadza, ja muszę sobie soczyście zakląć, ok?".

Język polski byłby piękniejszy...
Nasz język, kiedy stara się dbać o poziom wypowiedzi, jest naprawdę niezwykły. Można go ubarwiać poznając nowe słowa, czy dbając o unikanie robienia błędów. Urozmaicając kolejne wypowiadane zdanie wulgaryzmem, nie staraj się wzbudzać zainteresowania odbiorców.
Jeżeli twa dosadna wypowiedź zostanie usłyszana przez osobę niechętną wulgaryzmom...
... możesz bardzo szybko stracić w jej oczach. 

Bezustannie
Myślę, że sam dobrze to rozumiesz, ale i tak pragnę jeszcze dodać kilka słów. Mnie nie chodzi o sporadyczne zachowania, bo takie się nam przydarzają - jesteśmy ludźmi, a nie chodzącymi ideałami. Ja też nie raz złapałam się na wypowiadaniu przekleństwa. Jednak nie czułam się z tym dobrze, jestem świadoma, że to było niepotrzebne. Niestety, coraz więcej z nas rzuca wulgaryzmami na prawo i lewo zupełnie bez powodu. Nie dlatego, że towarzyszą im silne emocje. Nie dlatego, że rzeczywiście jest to sporadyczna sytuacja. Za to z powodu braku motywu. To jest własnie smutne. Przecinki istnieją i żadne wulgaryzmy ich nie zastąpią.

Co o tym sądzisz? :)