sobota, 18 października 2014

"Błękitny zamek"

"Błękitny zamek" - Lucy Maud Montgomery
Źródło grafiki: KLIK
Nazwisko Montgomery najczęściej jest kojarzone z "Anią z Zielonego Wzgórza" - historią o rudowłosej dziewczynce uwielbianej przez płeć żeńską, z młodszej i trochę starszej kategorii wiekowej. Co smutne, bo już nawet nie zabawne, kiedy wspomniana powieść była moją szkolną lekturą nie przeczytałam jej w całości. Poznana jedynie częściowo, zaniedbana i odłożona. A potem mówiłam sobie, że przeczytam. Bo przecież tyle ludzi kocha. Bo tyle osób się na niej wychowało. Bo tyle czytelników poleca. Ale co tam, ja dalej nie mogę zebrać się w sobie... Za to pewnego razu będąc w bibliotece i stojąc przed półką z powieściami L.M. Montgomery, chwyciłam "Błękitny zamek".

Joanna jest starą panną wiodącą szary, monotonny żywot. 29 lat, zero perspektyw i radości z życia - tak w skrócie przedstawia się sytuacja głównej bohaterki. Co gorsze, mieszka z rodziną, która nadal tratuje ją jak dziecko. Matka oraz ciotka lubią nią rządzić i nie rozumieją, iż Joanna potrzebuje swobody, aby korzystać z tego, co oferuje świat. Kobieta godzi się ze swoim losem do czasu, aż dowiaduje się, że został jej najwyżej rok życia. W takiej sytuacji Joanna postanawia odrzucić obowiązujące konwenanse i robić to, co dyktuje jej serce.

"Błękitny zamek" jest historią krótką, napisaną zwięźle i na temat. Bez rozmachu, szumu i kolorowych baloników. Niesztuczna i prosta. A jednocześnie przyjemna i inna od książek, które tworzą pisarze dzisiaj. Z klimatem, który mógłby być jednak widoczniejszy, aczkolwiek grającym rolę subtelnego tła.

To powieść o marzeniach, ich snuciu i spełnianiu. "Błękitny zamek" pokazuje, iż warto mieć w swoim życiu sprawę, o którą chce się walczyć, z całych sil, zawsze. Warto też zwrócić uwagę, że Montgomery pokazuje jak z pozoru okropne sytuacje mogą się obrócić w korzystne dla nas okazje. Joanna dowiedziała się o chorym sercu, a to pociągnęło za sobą kolejne wydarzenia. Ile dzięki temu pięknych chwil ją spotkało, jak dużo niezapomnianych przeżyć!

Prosty język, nieskomplikowana fabuła i bohaterowie, których się polubi lub nie, ale nie ma się im za dużo do zarzucenia, bo to nie oni są tym razem najważniejsi - to czekało na mnie na kartach lektury. Cieszę się, że poznałam tę opowieść i mam nadzieję, że pewnego dnia zmobilizuję się również do "Ani z Zielonego Wzgórza", chociaż na razie mam dziwny "brak konieczności jej przeczytania". Ale wierzę, że to się zmieni, gdyż "Błękitny zamek" nie zniechęcił mnie do twórczości osławionej Montgomery.

3 komentarze:

  1. Mam tę książkę w domu, ale jeszcze nie czytałam, nie wiem na co czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałabym bardziej poznać tę autorkę. W końcu "Ania z..." była jedną z pierwszych powieści, jakie pokochałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedna z moich ulubionych książek :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli napiszesz chociaż parę słów od siebie. Jeżeli masz ochotę zadać pytanie dotyczące postu rownież to zrób, staram się wtedy odpisywać na komentarze ;)