Źródło grafiki: KLIK |
Przed Świętami słychać wszędzie o pomaganiu i życzliwości - że warto, że w ten grudniowy czas czujemy potrzebę bycia dobrymi ludźmi, że wtedy jakoś bardziej się chce. To z jednej strony budujące, ale z drugiej... smutne. Czy naprawdę pragniemy być dobrzy tylko w momencie, gdy taką postawę wręcz wymusza cała świąteczna otoczka? Czy bycie dla siebie nawzajem prawdziwym bliźnim nie opłaca się na co dzień?
Rzecz jasna było to pytanie retoryczne. Cztery niedziele Adwentu mijają bardzo szybko, to jedynie ułamek roku. Niepowtarzalny i niesamowity, lecz niezastępujący kolejnych jedenastu miesięcy.
Codziennie jest okazja, aby zrobić coś dobrego. Zawsze należy mieć szeroko otwarte oczy i serce, pomóc tym, którzy nas potrzebują. Każda pora roku jest dobrym czasem, aby uśmiechnąć się do spotkanej osoby. Zawsze możemy, musimy po prostu chcieć.
Nie mówię, że należy cały czas wymagać od siebie pozornie wielkich rzeczy. Zacznijmy od tych drobnostek, bo to przecież one tworzą większe rzeczy. Jednak pamiętajmy - bycie dobrym człowiekiem liczy się zawsze. Wczoraj, dziś i jutro. Każdego dnia!
Masz rację. Dobrymi ludźmi powinniśmy być, albo chociaż starać się być, codziennie. Nie uważam jednak, że w Świętach chodzi o to, co napisałaś. Boże Narodzenie ma nam PRZYPOMINAĆ, że właśnie takim trzeba być i pokazywać, że każdy potrafi! Ludzie natomiast są leniwi, zbyt zabiegani czy jeszcze jacyś i o tym zapominają. Zapominają o najważniejszym przykazaniu nadanym nam przez Boga: kochaj bliźniego. Tracimy sens życia, myśląc, że właśnie go znajdujemy, a tak naprawdę zostawiamy go daleko w niepamięci.
OdpowiedzUsuńBoże Narodzenie faktycznie ma przypominać, ale chodziło mi o to, że obecnie jako ludzie nie do końca tak Święta traktujemy ;) Bywa, że wiele spraw jest traktowanych powierzchownie i po omacku.
Usuńczytając Twój post od razu przyszła mi na myśl książka Hołowni, Holyfood. Wystarczy być dobrym i dzielić dobro z innymi. Tak wiele, a tak niewiele...
OdpowiedzUsuń