![]() |
Źródło grafiki: KLIK |
Nadal rzecz jasna jestem daleka od nazywania siebie miłośniczką poezji, bo na takie miano trzeba sobie przecież odpowiednio zasłużyć - dużo więcej poznać, w jak największą liczbę tekstów pisanych wierszem się "wgryźć". Jednakże zrobiłam mały krok w tym kierunku. A tym krokiem było wypożyczenie z biblioteki tomiku z dziełami Wisławy Szymborskiej zatytułowanego "Chwila/Moment".
Stopniowo staram się zagłębiać w słowa podyktowane sercem Wielkiej Poetki. I wiecie co? Czerpię z tego ogromną radość. W momencie, gdy odkrywam kolejne "drugie dno" przepełnia mnie cudowne uczucie. Kiedy widzę jak wiele treści zawiera się w naprawdę krótkim fragmencie jestem pod wrażeniem. Niesamowite. Piękne. Niepowtarzalne. Wyjątkowe.
Niewątpliwie, aby zrozumieć się z lirycznymi formami trzeba być wyposażonym w niewyczerpane pokłady wrażliwości . Bo wiersze wymagają chęci pochylenia się nad drugim człowiekiem. Bo nie wszystko jest wprost. Bo cała zabawa polega na tym, aby zrozumieć jak najwięcej elementów skrzętnie ukrytych przed wścibskimi oczami czytelnika. Bo to coś trudniejszego niż obejrzenie kolejnego dennego programu w telewizji. A ta wspomniana wrażliwość na ten rodzaj sztuki mi imponuje, sama chcę się móc nią poszczycić.
I tak sobie myślę, że powinnam odkryć więcej perełek w poezji. To dobry czas, odpowiedni moment na "kolejny stopień wtajemniczenia literackiego". W zasadzie chciałam zakończyć ten post czymś autorstwa Szymborskiej, ażeby dopełnić ten tekst samym przedmiotem rozprawy. Tylko, że szybko okazało się, iż nie potrafię się zdecydować i wybrać jednego jej dzieła, które do tej pory poznałam... Tym bardziej, że długa jeszcze droga przede mną. Dlatego zostawię Was z pytaniem: czytacie wiersze? A jeśli odpowiedzieliście twierdząco na pierwsze pytanie - czyją twórczość polecacie?