(Zalecam włączyć muzykę w tle, w celu wytworzenia odpowiedniego klimatu :))
Jeżeli dosyć często czytujecie blogi o tematyce kulturalnej, zapewne zetknęliście się z postami na temat serialu pt. "Sherlock" w wykonaniu BBC, prawda? Zachwytów co niemiara, doprawdy - jak dla mnie była to dziwna sprawa. Przede wszystkim dlatego, że do wersji papierowej opowieści o znanym detektywie raczej mi daleko, a i ogólnie tematyka kryminalna nie jest w centrum mojego zainteresowania, toteż moja styczność z nią była minimalna. Jednak pogłoski o rzekomo naprawdę dobrym poziomie serialu, kusiły. Niedawno miałam okazję obejrzeć nareszcie pierwszy sezon. I... już mniej mnie dziwi szaleństwo za produkcją BBC.
Jedna seria to zaledwie trzy odcinki, ale każdy trwający niemal półtorej godziny. Nie jestem osobą, która umie profesjonalnie ocenić techniczny aspekt - wykonanie i dopracowanie. Mimo to, na moje oko, Sherlock jest nagrany wyśmienicie (a w każdym razie na tyle dobrze, że przeciętny widz nie powinien odczuwać żadnych zgrzytów). Do tego dodajmy genialnie dobranych aktorów. Na pierwszym planie mamy rzecz jasna Sherlocka (w tej roli Benedict Cumberbatch) oraz doktora Watsona (Martin Freeman). Prezentują umiejętności godne podziwu do tego stopnia, że nie wyobrażam sobie na ich miejscu nikogo innego. Po zaledwie trzech odcinkach zdążyłam się do nich przyzwyczaić, a także polubić odgrywane przez nich postacie. Pan Benedict wcielający się w role Sherlocka tak dobrze potrafi wczuć się w bycie nim, że można jedynie z uznaniem pokiwać głową i uśmiechnąć się do telewizora czy innego komputera.
Jednakże jakkolwiek dobrze byłoby to zrobione, jakich by cudownych artystów nie zatrudniono i tak serial mógłby kuleć, gdyby nie fabuła, akcja i jej tempo oraz scenariusz. Muszę przyznać, że i na tym polu trudno się do czegokolwiek przyczepić. Bo chociaż coś może się nie podobać, coś może nie do końca odpowiadać naszym upodobaniom, to i tak trzeba ponadprzeciętność docenić.
Dzięki wszystkim wskazanym czynnikom ja także bardzo polubiłam ten serial. Nie powiem, żebym dotychczas zdążyła pokochać, być może nigdy się nawet tak nie stanie - ale rozrywkę Sherlock jest w stanie zapewnić nawet tym, którzy miłością do kryminałów z natury nie pałają (znam to z autopsji)! Pierwszy odcinek jest jak dla mnie najlepszy z całego sezonu i robi spore wrażenie. Ukazuje tok myślenia tytułowego bohatera, zdolność dedukowania. Sprawia, że po prostu ma się ochotę otwierać oczy ze zdziwienia i dalej patrzeć z uporem w ekran. Drugi mniej mi odpowiadał. Ciekawy, też dobry, ale jednak... to nie to samo i zaliczam go jako "najsłabsze ogniwo". Za to ostatni najbardziej zagmatwany i wymagający dużego zaangażowania.
Nie jest to serial, który można włączyć, żeby "leciał w tle" podczas rozwiązywania zadań z matematyki, pisania wypracowania czy gotowania obiadu. Sherlockowi należy poświęcić swój czas, samemu pokombinować i wczuć się w rozwiązywane w produkcji zagadki. Wtedy sprawia frajdę i wciąga. Taki to jest właśnie, godny polecenia, twór.
Póki co książka nie przypadła mi do gustu, może serial jest lepszy. :)
OdpowiedzUsuńGdy się lubi książkę, to serial to jest magia, jednak uważam, że trzeba mu dać szansę nie patrząc na książkę, bo bardzo dużo też się różnią. ;)
Usuń<3 <3 <3
OdpowiedzUsuńCo prawda, ja raczej jestem zakochana i wymieniłabym tutaj jeszcze całe mnóstwo innych genialnych cech, jednak to w komentarzach nie jest raczej pożądane. :D Więc tylko powiem, że tak bardzo cieszę się, że Ci się podoba ;)
Ja natomiast ani nie czytałam książki, ani nie oglądałam serialu - ale właśnie kończą mi się odcinki Gry o tron, więc może przerzucę się teraz na to :)
OdpowiedzUsuńJa z kolei uwielbiam Holmesa praktycznie w każdej odsłonie (a przynajmniej w każdej, którą do tej pory poznałam). Książek jeszcze wszystkich nie znam, ale to się nadrobi. ;)
OdpowiedzUsuń1 i 2 sezon były genialne, ale 3 jakoś niezbyt mi podpasował i wciąż jeszcze go nie skończyłam. ;)
OdpowiedzUsuń