piątek, 20 czerwca 2014

"Elita"

"Elita" - Kiera Cass

Źródło okładki: KLIK
Nie ma konkretnych wytycznych i gwarantujących powodzenie wskazówek, gdzie znaleźć swoją drugą połówkę. Niektórzy wpadają na siebie pewnego dnia przypadkowo na ulicy, inne pary zawdzięczają swą miłość szkolnej znajomości. Można poznać się na dyskotece, w sklepie, na urodzinach u znajomych, czy na spacerze w parku - takich opcji jest wiele. Jednak czy wpadlibyście na to, aby szukać partnera/partnerki drogą Eliminacji?

America bierze udział właśnie w takich Eliminacjach, które mają umożliwić następcy tronu wybór małżonki. Dziewczynie udało się zająć miejsce w gronie tak zwanej Elity. Początkowo do pałacu przybyło aż 35 kandydatek, teraz grono zmniejszyło się do 6 osób. Jak potoczą się losy Mer? Czy dalej będzie podbijała serce Maxona, a może wciąż żywi ona jakieś uczucia do jej byłego chłopaka - Aspena?

Pierwsza część ("Rywalki") podbiła moje serce. Bardzo podobała mi się cała urocza otoczka i pomysł na tę serię. Z ogromnym zainteresowaniem śledziłam poczynania głównej bohaterki i życzyłam jej jak najlepiej, gdyż bardzo ją polubiłam. Wiedziałam, że muszę sięgnąć po kolejny tom, więc kiedy moje przyjaciółki podarowały mi z okazji urodzin "Elitę" byłam niezwykle zadowolona i chciałam jak najszybciej poznać dalsze losy Americi i Maxona. W końcu udało mi się zabrać do lektury. I, no cóż, nie obyło się bez małych potknięć...

Razi tu pewna schematyczność. Mamy bowiem do czynienia z trójkącikiem miłosnym i wahaniami dziewczyny w stylu "Wybrać Maxona, czy Aspena?". Rozumiem, że ten motyw bardzo zakorzenił się już w literaturze skierowanej do młodego odbiorcy, jednak mimo wszystko szkoda, iż Kiera Cass nie pokusiła się o odejście od tego irytującego pomysłu na wydarzenia. Co więcej, w tej części jakoś mniej zauważałam miłą atmosferę, którą zachwycała mnie poprzedniczka "Elity", czyli "Rywalki". Tym razem możemy poczytać więcej na temat ustroju panującego w Illei oraz ogólnie polityki. Nie mówię, że to jest zniechęcające i liczyłam tylko na lukrowaną opowieść, jednak sprzeciw w stosunku do władz za bardzo przypomina mi buntującą się Katniss ("Igrzyska śmierci") czy Tris ("Niezgodna"). Na szczęście w przypadku tej lektury nie ma tego tak dużo jak przy wspomnianych powieściach, ale schemat jest zauważalny i trochę popsuł mi odbiór książki.

Żeby nie było, że tak okropnie - mimo tych minusów naprawdę dobrze czytało się "Elitę". Styl pisania Kiery Cass jest przyjemny, więc historię rozgrywająca się w murach pałacu poznawałam z nieskrywaną przyjemnością. Rozdziały są dosyć krótkie, toteż czytelnik cały czas ma ochotę na jeszcze jeden i kolejny. Przy tym wszystkim bohaterka nie jest skrajnie głupią osobą, lecz myślącym młodym człowiekiem. Za to Maxon i Aspen... No cóż, sama nie chciałabym musieć dokonywać wyboru pomiędzy tą dwójką. Nie mam pojęcia co zrobiłabym na miejscu Mer. Dlatego tym bardziej jestem ciekawa jakie wydarzenia zaserwuje Autorka w finalnym tomie.

Jeśli czytaliście pierwszą część i spełniła ona Wasze oczekiwana, to mimo paru wad powinniście skusić się na "Elitę". Myślę, że warto - chociażby po to, żeby znowu trochę móc przebywać w literackim światku bohaterów i śledzić ich losy. A jeżeli czujecie się zachęceni, jednak historia jest Wam całkiem obca, to odsyłam do "Rywalek". W gruncie rzeczy America ze swoimi problemami nie jest bardzo irytująca, a obie powieści zapewniają kilka godzin przyjemnej rozrywki. 

9 komentarzy:

  1. Mam ochotę na "Rywalki", tak mi cała blogosfera narobiła na nią ochoty, gdy już będę po, to zdecyduję czy zabierać się za kolejną część. :D
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam pierwszej części, więc jeszcze nie wiem czy spodoba mi się ta seria.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wczoraj zaczęłam czytać "Rywalki" i jestem oczarowana. Czyta mi się bardzo przyjemnie i nie mogę oderwać się od lektury. Mam nadzieję, że kontynuacja będzie równie dobra. Jestem pewna, że po skończeniu pierwszego tomu, sięgnę po następny. A jeśli chodzi o schematyczny trójkąt miłosny, hmm... Przeraża mnie, ponieważ powoli mam dość tego typu wahań bohaterów. Jest to bardzo popularne i szkoda, że autorka nie wymyśliła nic nowego. Mimo wszystko kupię i przeczytam, ponieważ, tak jak Tobie, podoba mi się pomysł na serię. Świetna recenzja, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na pewno przeczytam :D
    Całą serię mam w planach!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie książka się niezbyt podobała... :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Z recenzji, które czytałam, wyczytałam (masło maślane ;__;) że "Elita" jest takim... zapychaczem. Że pomiędzy rewelacyjną częścią pierwszą, a finalną trzecią, coś trzeba było wepchać, aby było więcej wszystkiego... Mi się "Rywalki" ogromnie podobały i mimo wszystko oczywiście sięgnę i po "Elitę", nie wyobrażam sobie, aby miało być inaczej :)

    Obserwuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś z tym zapychaczem jest, faktycznie tu nie ma czegoś oszałamiającego - po prostu dość powoli akcja idzie do przodu, żeby w finalnym tomie mogła się rozwiązać.

      Dzięki ;)

      Usuń
  7. mam pierwszy i drugi tom tej serii, więc w wolnej chwili zamierzam się za nie zabrać. Mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem strasznie ciekawa całej tej serii i na wakacjach musę przeczytać obie części, bo wygadaja naprawdę imponująco :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli napiszesz chociaż parę słów od siebie. Jeżeli masz ochotę zadać pytanie dotyczące postu rownież to zrób, staram się wtedy odpisywać na komentarze ;)