"Złodziej pioruna" - Rick Riordan
![]() |
Źródło grafiki: KLIK |
Nie zamierzam Was oszukiwać - nigdy nie byłam fanką mitologii. Opowieści o bogach, półbogach, herosach kompletnie mnie nie fascynują. Dlatego mity kojarzą mi się głównie z przykrym, szkolnym obowiązkiem. Imiona najważniejszych postaci nie zapadają mi głęboko w pamięć, a i same historyjki bardziej irytują, niż dostarczają jakichś wrażeń estetycznych, jak to z szeroko rozumianą sztuką być powinno. Do książek, które zawierają wątki mitologiczne również z reguły mnie nie ciągnie. Jednakże "Złodzieja pioruna" byłam niesamowicie ciekawa. Tyle zachwytów, pozytywnych opinii - stwierdziłam, że warto sprawdzić samemu, czy powieść o Percym mnie także zauroczy. Liczyłam, że może będzie to symboliczne podanie ręki na zgodę mitologii i chociażby troszkę porwie mnie ona w swój świat. Gdzie tam, tak pięknie nie było!
Percy Jackson jest dwunastolatkiem, który nie potrafi zagrzać długo miejsca w jednej szkole i w rezultacie ma już na swoim koncie bycie uczniem w kilku placówkach. Pojawia się pytanie - z jakiego powodu życie chłopca odbiega od normy? No cóż, związek z tym mają sami olimpijscy bogowie. Mieszają, kręcą i intrygują. A Percy wpada w sam środek wydarzeń i musi wyruszyć w podróż po Piorun Piorunów samego... Zeusa!
Nie będzie dzisiaj pisków, które miałyby wyrazić moje uznanie do "Złodzieja pioruna", bo ta książka to po prostu nie moja bajka. Ale mimo wszystko jestem rozdarta. Doceniam starania Ricka Riordana, widzę, że wykonał on ogrom pracy nad stworzeniem tej nietuzinkowej historii, zrobił to z sercem i widocznym zaangażowaniem. Absolutnie zauważam, iż "Złodziej pioruna" może się podobać, a fani mitologii będą wręcz zachwyceni. Tylko, że z całym szacunkiem do twórczości Autora muszę powiedzieć, że kiedy czytałam o przygodach Percy'ego, nie byłam zachwycona przedstawionym światem i nie potrafiłam przeżywać wydarzeń z bohaterami.
Samego Percy'ego polubiłam, lecz nie czuję się z tym bohaterem w jakikolwiek sposób związana i połączona literacką nicią. Zresztą z pozostałą częścią "załogi" sprawa wygląda podobnie - nic mnie nie ruszyło. Jednakże warto zauważyć, iż poprzez czytanie "Złodzieja pioruna" można w jakimś stopniu przyswoić sobie imiona części bogów olimpijskich i poznać jakieś fragmenty z mitologii, bo autor naprawdę sporo z niej zaczerpnął.
Prawdę mówiąc nie mam dużo do powiedzenia na temat pierwszego tomu serii "Percy Jackson i bogowie olimpijscy". Jest to książka dobra i godna polecenia, ale nie przypadnie do gustu każdemu, a ja jestem tego najlepszym przykładem. Za to osoby lubujące się w takich klimatach, powinny jak najszybciej rozejrzeć się za omawianą pozycją. Ja nie planuję sięgać po kolejne tomy, lecz jestem ciekawa jak wygląda sprawa ekranizacji "Złodzieja pioruna", więc być może kiedyś się skuszę i zobaczę efekty pracy nad filmem na podstawie tej historii.