czwartek, 2 października 2014

"Jedyna"

"Jedyna" - Kiera Cass
 
Źródło grafiki: KLIK
"Złam mi serce. Złam je tysiąc razy , jeśli zechcesz. Możesz z nim robić , co chcesz, bo należy tylko do ciebie." ("Jedyna", str. 302)
 
Do dziś pamiętam kiedy kupowałam pierwszy tom tej serii. Stałam się właścicielką "Rywalek" podczas ferii zimowych, ciekawa co też kryje w sobie seria Pani Cass. Jak mi się podobał pierwszy tom! Schematyczna, aczkolwiek szalenie urocza, wciągające i przyjemna powieść - właśnie tak odebrałam historię Ameriki. Nic więc dziwnego, iż aż paliłam się do przeczytania "Elity". Okazało się, że nie zrobiła ona na mnie aż takiego wrażenia jak poprzedniczka. Bardziej nijaka, jakby blada - już w dużo mniejszym stopniu czarująca. Nie znaczyło to jednak, że nie mam zamiaru poznać "Jedynej". Chciałam, naprawdę chciałam ją mieć i sprawdzić jaki poziom zaprezentowała tym razem Autorka.

America znalazła się w finałowej czwórce. Kiedyś zabiedzona Piątka z niezawodnym Aspenem u boku, teraz młoda kobieta mająca szerokie perspektywy i szansę zostania księżniczką. Mogłoby się wydawać, że szczęście jej sprzyja i do pewnego momentu jest to prawdą. Jednakże życie nie jest zawsze kolorowe. Ami będą nękały wątpliwości i zaskoczy ją kilka niekoniecznie miłych niespodzianek...

Powiedzmy sobie szczerze - rewelacji nie ma. Na pewno nie potrafię zachwycić się "Jedyną" w takim stopniu, jak podziwiałam "Rywalki". Myślę, że po części mamy już tak zwane zmęczenie materiału, a do tego wszystkiego dochodzi fakt, iż od literatury staram się wymagać coraz więcej, nie coraz mniej. Chociaż trzeba przyznać, że trzeci tom nie jest słabszy od "Elity". Całe szczęście, bo wtedy naprawdę byłabym niezadowolona. Tymczasem mamy trochę nudy, lecz także kilka zwrotów akcji oraz nowych elementów pasujących do układanki. 

Można odnieść wrażenia, że wraz z kolejną częścią America dorosła. Już nie jest AŻ TAK rozchwiana emocjonalne, AŻ TAK nie wybiega z objęć Maxona, tylko po to by przytulić się do Aspena i AŻ TAK nie zachowuje się jak rozkapryszona pięciolatka. Bynajmniej, nie odstawiła wszystkich swoich przyzwyczajeń na bok, ale wyraźnie widać różnicę i zmianę od "Elity". Tym razem główna bohaterka próbuje poradzić sobie z problemami, które napotyka na swojej życiowej ścieżce, a nie sama je sobie mnoży. Dzięki temu trójkąt przybrał w końcu poprawną formę (czyt. rozpadł się) i nareszcie można mówić, iż wiodący wątek miłosny opiera się na dwóch osobach, a nie trzech (ufff, w końcu tak być powinno!).

Początki bywają trudne i Kiera Cass zdecydowanie musi coś o tym wiedzieć. Bowiem pierwsze rozdziały "Jedynej" zapisały się w moim odczuciu jako te kompletnie bez polotu i przejawu kreatywności bliskiej zeru. Z czasem sytuacja ulega poprawie, żeby na ostatnich kilkudziesięciu stronach akcja mogła pochwalić się faktycznie niezłym tempem. Gdyby jeszcze taki stan rzeczy utrzymywał się przez całą książkę, byłoby milej.

Mimo wszystko CHYBA polecam. Niepewnie i nie na 100%, ale jednak lubię historię Ami i Maxona. Naiwna, momentami zbyt słodka i nieprawdopodobna, innym razem zadziwiająca, lecz na pewno daaaleeka od doskonałości. Nie dla czytelnika nienawidzącego tego typu młodzieżówek. Ale kto wie, może właśnie dla Ciebie? Na kilka niewinnych, leniwych godzin...

6 komentarzy:

  1. Ja tam jestem ciekawa dalszych losów Ami, choć nie ukrywam, że działa mi ona na układ nerwowy

    OdpowiedzUsuń
  2. Zasadniczo szału nie ma. Słyszałam, że Cass ma dalej kontynuować serię, jednak ja już podziękuję, po tej trylogii nie mam ochoty na jej twórczość.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że mamy podobne odczucia - sympatia do bajkowego świata podciąga minusy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę się w końcu zapoznać z tą serią :)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Elita" była benadziejna, ale muszę skończyć tę serię. Tym razem jednak nie będę kupować tej książki, raz się przejechałam. Poczekam, aż znajdzie się ona w bibliotece...

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi może trochę bardziej się spodobała, ale jest kilka takich fragmentów, których chętnie bym się pozbyła. Przede wszystkim, żeby nie spoilerować innym powiem tylko, że ostatniego wydarzenia z Celeste i Królową Amberly. To bym zdecydowanie zmieniła ;)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli napiszesz chociaż parę słów od siebie. Jeżeli masz ochotę zadać pytanie dotyczące postu rownież to zrób, staram się wtedy odpisywać na komentarze ;)