"Jeśli zostanę" - Gayle Forman
Źródło okładki: KLIK |
Macie czasem tak, że kupicie jakąś książkę, a ona potem
zalega na półce nieprzeczytana? U mnie się takie sytuacje zdarzają. Może nawet
nie dlatego, że ja danej pozycji nie chcę przeczytać, bo skoro ją kupiłam, to
dlatego, że chciałam dobrowolnie poznać jej treść. Ale czasami zwyczajnie bywa
tak, iż na książkę nie mamy w danej chwili ochoty, nie czujemy się zmotywowani
do jej przeczytania, chociaż wiemy, że raczej nam się spodoba. Ja tak miałam z
„Jeśli zostanę” autorstwa Gayle Forman. Naczekała się na swoją kolej, aż w
końcu to poczułam – chęć jej poznania. Rozpoczęłam lekturę i zostałam
oczarowana, pozostawiona w osłupieniu i z mętlikiem w głowie.
Pewnego zimowego dnia czteroosobowa rodzina wybiera się na
przejażdżkę. Pech – mają wypadek. Mama, tata i syn umierają. Jedynie Mii udaje
się przeżyć, ale jest w krytycznym stanie i trafia do szpitala. Dzieje się coś
dziwnego. Nastolatka oprócz tego, że jest nieprzytomna, krąży po szpitalu
niewidzialna, wśród jej bliskich, którzy przybyli zaraz po tym, gdy dowiedzieli
się o całym zajściu. Mia widzi ich zachowanie,
starania, wspomina swoje
dotychczasowe życie. Dziewczyna musi podjąć decyzję – czy chce odzyskać
przytomność i przeżyć, czy poddać się i umrzeć.
Doszłam do wniosku, że smutne książki zyskują aprobatę, bo
łatwo zagrać na emocjach czytelnika. Kiedy osobę zapoznającą się z książką coś
poruszy, to od razu łatwiej odciągnąć jego uwagę od innych elementów powieści.
Taka ckliwość to czasami pułapka, która dobrze się sprzedaje i łatwo złapać jej
w swe sidła spore grono odbiorców. Jednak nie bójcie się, w tym przypadku jest
inaczej. „Jeśli zostanę” jest pozycją dobrą, według mnie, w każdym calu.
Książka jest napisana z perspektywy Mii. Bardzo lubię formę
pamiętnikarską i tutaj również się sprawdziła, tym bardziej, że styl pisania
autorki jest niezwykle przyjemny w odbiorze. Dzięki niej możemy wczuć się w
sytuację głównej bohaterki, poznać jej myśli i zrozumieć dylematy, które nią
targają. Przy okazji warto zwrócić uwagę na fakt, że Gayle Forman w całym zamieszaniu
nie „zgubiła” postaci. Mia jest bardzo starannie wykreowana. Na kartach
powieści można poznać jej osobowość, prześledzić jej życiowe doświadczenia,
smutki i radości. Cieszy mnie to, że autorka nie skupiła się tylko i wyłącznie
na wypadku i zamieszaniu, które owo wydarzenie wywołało.
Ważne dla mnie jednak jest przede wszystkim to, że „Jeśli
zostanę” mnie poruszyło. Dotknęło wrażliwych zakamarków duszy i skłoniło do
rozmyślań. W trakcie czytania miałam takie momenty, w których zatrzymywałam się
i wracałam kilka linijek wcześniej, by jeszcze raz przeczytać dany fragment.
Trafność niektórych spostrzeżeń sprawia, że trudno pozostać obojętnym w
stosunku do lektury.
A do kogo jest ta powieść skierowana? Nie chciałabym jej
szufladkować, wskazać docelowej grupy wiekowej. Młodzież zapewne się w niej
odnajdzie, bo w końcu główna bohaterka jest nastolatką i w swoich wspomnieniach
zawarła takie sytuacje, które wielu z nas się przydarzają. W powieści jest mowa
o pierwszej miłości, o problemach, które na drodze takiego uczucia stają. Jest
też mowa o pasji, o wyborach jakie stawia życie przed młodym człowiekiem. Gayle
Forman w zgrabny sposób wplotła do „Jeśli zostanę” także odrobinę problemów
rodziców Mii, więc z tego powodu (jak i z innych) powinna wpasować się również
w gust starszych czytelników. To po prostu powieść uniwersalna.
Polecać już chyba nie muszę, ale jeszcze dla samej zasady i
pewności napiszę: polecam, powinniście sięgnąć po tę powieśc. A jeśli teraz nie
czujecie natychmiastowej potrzeby jej poznania, to dajcie sobie trochę czasu.
Myślę, że ta książka na Was poczeka, tak jak poczekała na mnie i wkradła się w
moje czytelnicze życie w odpowiednim momencie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi bardzo miło, jeśli napiszesz chociaż parę słów od siebie. Jeżeli masz ochotę zadać pytanie dotyczące postu rownież to zrób, staram się wtedy odpisywać na komentarze ;)