sobota, 23 listopada 2013

"W pierścieniu ognia", czyli oglądając ekranizację bez czytania pierwowzoru

Źródło obrazka: KLIK
Tak, tak jak widać w tytule, poszłam do kina bez przeczytania pierwowzoru. Co prawda pierwszą część zarówno czytałam, jak i oglądałam (ale najpierw obejrzałam...). "W pierścieniu ognia" miałam najpierw poznać w wersji książkowej, takie były plany. Tylko w moim wypadku od planu do realizacji jest czasem długa droga. Jak już się ogarnęłam i stwierdziłam, że w końu wypożyczyłabym tę drugą część to okazało się, że akurat nie jest dostępna i muszę czekać na swoją kolej. I tak sobie oczekuję... A teraz ledwo wytrzymuję z emocji (no dobra, one powoli niestety opadają, ale chwilę po wyjściu z kina były naprawdę duże). Już się chyba wszyscy z Was domyślili, że mi się spodobało. Teraz pozostaje mi tylko przytaknąć i dodać jeszcze "parę" słów.

Przy okazji zaznaczę, że oglądałam film w 4D co tylko potęgowało wrażenia podczas seansu i sprawiało, że siedziałam jak zaczarowana. Jestem pod wrażeniem jak to wszystko zostało przedstawione. Nie mam porównania do tego, jak to były w książce, ale tutaj ani chwilę się nie nudziłam. Pomimo faktu, że produkcja trwa ponad dwie godziny to wcale się tego nie odczuwa. Ten czas mija aż za szybko i jak dla mnie film mógłby trwać jeszcze dłużej, a ja najprawdopodobniej cały czas czekałabym na więcej.
Źródło obrazka: KLIK
Wiecie co mnie zdziwiło? Był podczas seansu taki moment, kiedy łzy mi stanęły w oczach! Była to scena w 11 dystrykcie, gdzie Katniss przemawia do ludzi wspominając o Rue. Nie spodziewałam się, że na "W pierścieniu ognia" będzie mnie czekało jakiekolwiek wzruszenie, a tu proszę jaka niespodzianka. Ogólnie rzecz biorąc było więcej momentów, kiedy wrażliwcom mogły popłynąć łzy, ale bez przesady. Jak dla mnie pod kątem wzruszeń scena z 11 dystryktu wiedzie prym.

Film skończył się w takim momencie, że najchętniej od razu (gdyby była tylko taka możliwość...) obejrzałabym trzecią część. Albo inaczej. Szybko przeczytałabym "W pierścieniu ognia" i "Kosogłos", a potem obejrzała, żeby znowu nie popełnić tego błędu, który miał miejsce już dwa razy. Czyli skracając moją gadaninę i mówiąc prosto - jestem szalenie ciekawa jak potoczą się dalsze losy Katniss.

Jeśli ktoś się jeszcze zastanawia czy obejrzeć "W pierścieniu ognia" może natychmiast położyć kres swym rozterkom i biec do kina. Ewentualnie szybko rezerwować bilety, bo z nimi może być czasem problem chwilę po tak nagłośnionej premierze. Nie zważajcie na ten ogólny szum, mimo to oglądajcie. Ciekawa i wartka akcja, bardzo dobrze dobrani aktorzy, widoczna staranność w wykonaniu filmu - czego chcieć więcej tego typu produkcji?

PS Tekst z dedykacją dla Mery, która chwilę przed wejściem do kina dostała ode mnie wiadomość ze spojlerem :D

15 komentarzy:

  1. Ale scena w windzie jest nie do pobicia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Scena pobicia i mina Katniss - bezcenne, fakt :D Jednak to scena innego rodzaju niż ta np w 11 dystrykcie ;)

      Usuń
    2. Co ja piszę... Scena w windzie miało byc :p

      Usuń
  2. Nic nie straciłaś, chyba oglądanie bez znania historii jest odpowiedniejsze :D Co do mnie:
    -nie piszczałam na Finnicku, ale co chwila szturchałam koleżankę
    -zdecydowanie za długi film
    -nie musiałaś spoilerować, przecież on to jej mówił w samolocie, a ja się o samolot pytałam!
    -babcia była wspaniała i dobrze, że jej nie zabili oni
    -też mi się oczy zaszkliły przy Rue
    -Jennifer pokazała, że nie ma jednej miny, a aż trzy! (ta w windzie, standardowa i ta pod koniec, gdy postanowiła zadźgać strzykawką wszystkich po kolei)
    I idę sobie układać wszystko w głowie, bo jeszcze nie wiem, czy to jest film, który mi się podobał - zresztą, reżyser też chyba wiele nie wiedział...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i dzięki wielkie za dedykację ;-)

      Usuń
    2. O, a myślałam, że lepiej by było najpierw przeczytać... Chociaż może faktycznie mnie po części tak wszystko zachwycało, że do końca nie wiedziałam czego się spodziewać :)
      To, że nie piszczałaś na Finnicku jest dla mnie zrozumiałe, bo też siedziałam spokojnie (jeśli wgl można powiedzieć, że podczas oglądania byłam spokojna...)
      Wybacz ten spoiler (na marginesie, to prawda, że poprawna jest pisowania przez "i" oraz przez "j" :D?). A może to był i samolot w sumie... xD
      Wreszcie coś wspólnego mamy. Czyli nie tylko mnie poruszyła ta scena o Rue.
      Ona ma tylko trzy miny? Wiesz, że jakoś na to nie zwróciłam uwagi i mi się podobało jak zagrała.
      Układaj, układaj i pisz. Jestem ciekawa jak swoje przemyślenia w końcu ubierzesz w słowa.
      Za dedykację nie musisz dziękować, przy tym poście była wręcz konieczna. Nie wiem nawet czy na pewno bym coś napisała na blogu o tym filmie, gdyby nie Ty :D

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. To jeszcze raz zachęcam do oglądania :)) Warto!

      Usuń
  4. Oglądałam, też bez czytania, ale to nic: moja koleżanka nie czytała i pierwszej części nie widziała, a na niego pojechała :D Ale i tak nam obu bardzo się spodobał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja swoją przyjaciółkę też wyciągnęłam, chociaz nie widziała pierwszej części :D Ale jej rownież się podobało ^^

      Usuń
  5. Nie mogę się doczekać, gdy i ja wybiorę się na drugą część:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ciekawa czy też będziesz tak zadowolona z filmu :)

      Usuń
  6. Polecam całą trylogię Igrzysk Śmierci :) Film rzeczywiście świetny, ale książka, moim zdaniem, oddaje więcej emocji :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwszą część czytałam, a dwie następne koniecznie muszę poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Daj mi znać, jak dokładnie wyglądają efekty 4D w tym filmie :) Jest dym przy mgle i co jeszcze?

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli napiszesz chociaż parę słów od siebie. Jeżeli masz ochotę zadać pytanie dotyczące postu rownież to zrób, staram się wtedy odpisywać na komentarze ;)