"Ani słowa o Zosi!" - Zuzanna Orlińska
Źródło okładki: KLIK |
Być nastolatką znaczy kształtować swoją osobowość i
dojrzewać do odpowiedzialności za swoje czyny. Oczywiście to tylko jedna z
wielu definicji tego pięknego etapu w życiu. Myślę, że tak naprawdę dojrzewanie
ma różne twarze i etapy. Wszystko zaczyna się, kiedy człowiek ma około 12 lat.
Przez ten cały proces młody człowiek przeżywa zazwyczaj pierwsze miłości,
rozczarowania, smutki, radości i przygody. No właśnie, dzisiaj na tapecie mamy
książkę, w której główna bohaterka wie co nieco o przygodach…
Sama nie wiem. Może dorosłość zaczyna się, kiedy pierwszy raz przychodzi nam do głowy, że nasi rodzice są prawdziwymi ludźmi? Że oprócz roli, jaką odgrywają wobec nas, wiodą jeszcze jakieś własne, czasem nawet ukryte przed nami, życie. Jeżeli tak, to bardzo wydoroślałam w czasie tej podróży. ("Ani słowa o Zosi!", str. 94)
„Ani słowa o Zosi!” to powieść opowiadająca o Tosi, prawie
czternastoletniej dziewczynie. Jej mama jest pisarką popularnych książek dla
młodzieży, a tata to mało znany poeta. Pewnego dnia okazuje się, iż mama w celu
promocji swoich dzieł musi wyjechać na cykl spotkań autorskich. Pech sprawił,
że w tym samym czasie drugi z rodziców również musi opuścić mury mieszkania w
celach służbowych. Nastolatka nie ma wyjścia, jest zmuszona wyjechać z matką i
jej agentką (jednocześnie przyjaciółką) do Zamościa i w jego okolice. Szybko
okazuje się, że te kilka dni będą emocjonujące i pełne niespodzianek.
Od razu lojalnie uprzedzę, nie jest to książka górnych
lotów. Niczym szczególnym się nie wyróżnia i łatwo przeoczyć ją w tłumie innych
pozycji z tego gatunku. Sztampowa fabuła, niby mało porywające wydarzenia.
Jednak nie do końca, w tym wszystkim jest jakieś „ale”, coś prostego, a jakby
ukrytego. Czym broni się „Ani słowa o Zosi!”? W kolejnych akapitach postaram
się odpowiedzieć Wam na to pytanie i udowodnić, że warto sięgnąć po tę powieść.
Humor, zdecydowanie. Zuzannie Orlińskiej udało się wpleść do
historii kilka śmiesznych sytuacji, czy tekstów. Podczas czytania nie jeden raz
na mej twarzy wykwitał uśmiech. Wcale nie były to pisane na siłę żarty, które
miały być nieudolnie wzorowane na tych dzisiejszej młodzieży, bo wiadomo, że
takie udawanie przez dorosłych, że rozumieją język młodzieży często wychodzi
groteskowo. Tu humor pojawia się przy okazji, naturalnie i nienachlanie.
Po drugie – brak wulgaryzmów, wampirów i innych przedziwnych
stworzeń. Przyznajmy, że ostatnimi czasy pojawiające się książki dla młodzieży
bywają nawet odrobinę… demoralizujące? Tak, myślę, iż jest to odpowiednie
słowo. Pozycje przesycone agresją, nieuprzejmością, przekleństwami nie wpływają
pozytywnie na młodego człowieka. A w dodatku wszystkie nienaturalne istoty i
nadludzkie moce. Tutaj już nie chodzi nawet o wpływ, ale o przesyt na rynku
wydawniczym. Niby „boom” na wampiry i wilkołaki minął, ale ten motyw co chwilę
gdzieś się pojawia. Co poradzić, często właśnie tego typu książki zyskują sobie
spore rzesze fanów. W tym wypadku autorce udało się tego uniknąć, a mimo
wszystko stworzyć historię, która może spodobać się czytelnikom.
Warto wspomnieć o przyjemnym w odbiorze stylu pisania
Zuzanny Orlińskiej. „Ani słowa o Zosi!” nie jest męczącą lekturą i szybko się
ją czyta. Co więcej bohaterowie to realnie zarysowane postacie. Tosia, Jasiek i
inni mogliby żyć wśród nas, przez co nie ma się wrażenia, iż są „papierowi”.
Nie spodziewajcie się cudów, bo wtedy możecie się na tej
książce zawieść. Jednak jeśli podejdziecie do niej z dystansem i pozytywnym
nastawieniem, to powinniście być zadowoleni z przeczytania powieści. Sprawdźcie
co spotkało Tosię, kogo poznała podczas podróży i dowiedzcie się dlaczego
dziewczyna nie ma ochoty słyszeć ani słowa o Zosi.
Za możliwość przeczytanie i zrecenzowania książki dziękuję wydawnictwu Literatura!
To trzeba zacząć tak: nie znam jeszcze (!) żadnej książki tej autorki, jednak Najmłodszemu kupuję. Poza tym jestem wielką fanką cudownej strony prowadzonej przez panią Zuzannę:
OdpowiedzUsuńhttp://www.kiedybylammala.art.pl/
no i oczywiście ilustracji. Poza tym, jak można nie lubić kogoś, kto jest powiązany (w dodatku bardzo ściśle) z Wandą Orlińską? :-)
Oczywiście w planach na początek "Pisklak" lub "Matka Polka".:-)
O, strony nie znam, bede musiała to nadrobić, dzięki za adres. A "Pisklaka" tez miałam czytać, nawet kiedyś wypożyczyłam, ale w końcu sie za niego nie zabrałam. Moze powinnam to nadrobić... Jestem bardzo ciekawa jak ty byś odebrała "Ani słowa o Zosi!" ;)
UsuńJa raczej spasuje. Czuje się nieco za ,,stara'' na takie lektury, ale chętnie polecę ją mojej nastoletniej siostrzenicy. Myślę, że będzie zadowolona.
OdpowiedzUsuńW takim razie miłego czytania dla siostrzenicy. Moze i ty sie przy okazji jednak skusisz :D
Usuń