"Mio, mój Mio" - Astrid Lindgren
Źródło okładki: KLIK |
Astrid Lindgren to, jak zapewne wszystkim wiadomo, autorka niezwykle znanych "Dzieci z Bullerbyn", czy opowieści o szalonej dziewczynce Pippi. Jednak wśród osławionych książeczek są też te, o których nie każdy słyszał. Jedną z takich książek jest "Mio, mój Mio", baśń pozwalająca przenieść się nam w inne, nieznane dotąd Krainy.
Wilhelm Olsson zaginął, taką informację ogłoszono w radiu pewnego październikowego dnia. Chłopca nie udało się znaleźć, a dlaczego? Stało się tak, ponieważ trafił on do... Krainy Dalekiej. A tam żyje mu się zdecydowanie lepiej, niż wśród niekochających go opiekunów. Wilhelm dowie się tam sporo o sobie i przeżyje przygody swojego życia.
Nie mam do powiedzenia dużo na temat owej powieści. Nie dlatego, że mi się ona nie podobała. Czytało się
Jedna z ilustracji, które zostały zaczerpnięte z wydania szwedzkiego i umieszczone w polskim. |
Jak już pisałam, mamy baśń. Oprócz tego są do odkrycia nieznane lądy, pojawiają się przyjaciele, czekają przygody, niezwykła przyroda i wróg, którego trzeba pokonać. To wszystko na zaledwie trochę ponad 180 stronach. Dla mnie była to odpowiednia książka zważywszy na mój ostatni zastój czytelniczy spowodowany dużą ilością nauki. Któregoś dnia poczułam, że właśnie teraz powinnam przeczytać "Mio, mój Mio". Myślałam, że to dzieło Astrid Lindgren mnie oczaruje. Tak się nie stało, jednak spędziłam z nią kilka przyjemnych chwil.
W dodatku załączony z wydania szwedzkiego ładne ilustracje. Czuć magiczną atmosferę nakreśloną prostym stylem dostosowanym do dzieci. Nie pokochałam, ale polubiłam. A czasem i takie książki są potrzebne.
Ahhh z chęcią przeczytam, nawet nie wiedziałam, że Astrid napisała taką książkę :))
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńJa już nawet nic nie mówię, wiesz, jak ja uwielbiam tę książkę ;)
Szkoda, że książka w pełni cię nie zachwyciła, ale mimo to chce ja polecić mojej nastoletniej bratanicy, gdyż myślę, że jednak przypadnie jej do gustu.
OdpowiedzUsuń