"Dwie Marysie" - Ewa Nowak
Źródło okładki: KLIK |
Przez długi czas miałam problem ze wskazaniem ulubionej książki/książek. Niby dość dużo czytam, a kiedy ktoś chciał poznać tytuł książki, która najbardziej przypadła mi do gustu, nie wiedziałam co odpowiedzieć. Zawsze dochodziłam do wniosku, że za dużo jest tych dobrych powieści, żeby móc się tak zdecydować tylko na jedną. W sumie nadal to podtrzymuję, ale od pewnego czasu potrafię wskazać chociażby część z tych ulubionych. A do nich z pewnością zaliczają się książki Ewy Nowak.
Marysia Gwidosz jest siedemnastolatką i nagle w jej życiu pojawia się taki moment, kiedy popada ona ze skrajności w skrajność. Raz ma wszystkiego dosyć. Za chwilę z radością rozmawia z rodzicami i młodszą siostrą. Czy to możliwe, żeby mieć aż takie huśtawki nastroju i mieć tak dwa różne oblicza. Oczywiście, że możliwe! To właśnie zwiemy dorastaniem.
Chciałabym przelać tu całą swoją miłość do prozy tej Autorki. Ale nie potrafię. Żadne słowa nie oddadzą tego, jak doskonale Pani Nowak mnie rozumie, jak bardzo jej książki mi odpowiadają. Nie potrafię też pisać recenzji jej książek. Moje opinie o nich zawsze wydają mi się niepełne i zbyt płytkie. Zupełnie nie potrafię opisać swoich emocji, dlatego myślę, że będę powoli odchodziła do recenzowania jej powieści (chociaż nie mówię, że całkowicie!), lecz na pewno w najbliższym czasie nie zamierzam zaprzestać ich czytania.
W "Dwóch Marysiach", które są dość małe objętościowo, znalazłam to, co u Ewy Nowak sobie cenię. Przede wszystkim byli kochani Gwidoszowie, u których chętnie pojawiłabym się z wizytą. Jest też ukazanie problemów związanych z dojrzewaniem i szukaniem własnego "ja". Mamy przezabawną Celinkę i oczywiście Marysię, która tak bardzo mi mnie samą przypomina. Przewinął się też nienachalny wątek miłosny i inne relacje międzyludzkie. A przede wszystkim czuć głębokie zrozumienie ze strony Autorki. Podczas czytania czułam się tak, jakby mówiła ona do mnie: "Widzisz, nie tylko Ty tak masz. Takich zagubionych istot jest dużo, to normalne!". Potem przesyłała mi pokrzepiający uśmiech i klepała po plecach, dodając "Wszystko w swoim czasie, będzie dobrze.". I choć brzmi to banalnie, to tak właśnie jest. Prawdziwość i naturalność tej powieści jest dla mnie wręcz cudowna.
Nie można zapomnieć o humorze, który nadaje "Dwóm Marysiom" bardzo przyjemny wydźwięk. Wszystko oczywiście za sprawą wspomnianych już Gwidoszów, którzy są tak idealni w swojej nieidealności. Jednak oczywiście nie tylko spraw lekkich dotyczy książka. W delikatny sposób są w niej przemycane trafne spostrzeżenia i uwagi, mogące okazać się przydatne w życiu.
"Tak, bo chodzi nie o to, jaki kto jest, tylko czy pasuje do ciebie." ("Dwie Marysie", str. 89)
I wiecie, trochę się boję. Obawiam się tego momentu, kiedy otworzę "Dwie Marysie", a one przestaną poprawiać mi humor i podnosić na duchu. Boję się, że stracę to uwielbienie do dzieł Ewy Nowak. Aktualnie sympatia do jej książek osiąga chyba apogeum, bo nie wiem czy kiedyś będę ceniła je sobie bardziej. Ale teraz odsuwam wszystkie obawy i pocieszam się faktem, że jeszcze kilka książek tej Autorki do poznania przede mną, a wraz z nimi tegoroczne wakacje.
Muszę przeczytać polecaną książkę ;)
OdpowiedzUsuńWarto ;) Zresztą nie tylko tę polecam też m.in. "Wszystko, tylko nie mięta", "Diupa", "Bransoletka"...
UsuńChętnie bym ją przeczytała. Ciekawie o niej napisałaś :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :*:)
Dzięki ;)
UsuńRownież pozdrawiam!
Ewy Nowak przeczytałam tylko jedną książkę, a była nią "Ogon kici" i muszę przyznać, że bardzo mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuńAkurat "Ogon kici" jeszcze przede mną :)
UsuńZnam tylko jedną książkę tej autorki, a mianowicie „Drzazgę”. Z resztą jej twórczości jakoś nie było mi po drodze... Bo te powieści są chyba o nastolatkach i dla nastolatek, prawda? Tak mi się tylko wydaje... A mnie nigdy tego typu literatura nie pociągała, zawsze unikałam jej jak ognia, a do tego dochodziły do moich uszu słowa bibliotekarki, że „czytam za dorosłe książki”. Chociaż trzeba przyznać – to jednak fakt.
OdpowiedzUsuńPoza tym, jak na razie przekonuję się i poznaję Musierowicz. :)
O nastolatkach i z reguły dla nastolatek - ale dobre. "Drzazgę" czytałam i nie należy ona akurat do moich ukochanych, chociaż również była dobra. Jesli kiedyś będziesz miała zamiar się skusić, to szczególnie polecam "Bransoletkę", "Wszystko, tylko nie mięta", "Diupę", "Krzywe 10", "Dwie Marysie", "Michał Jakiśtam"... ;)
UsuńCzeka na mnie na półce i mam nadzieję, że to będzie dobry wybór bo to moje pierwsze spotkanie z autorką :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że przypadnie Ci do gustu. Chociaż jeszcze fajniej jest, kiedy kojarzy się główną bohaterkę z poprzednich części ;)
UsuńEwę Nowak bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuń