wtorek, 8 lipca 2014

"Do wszystkich chłopców, których kochałam"

"Do wszystkich chłopców, których kochałam" - Jenny Han 

Źródło okładki: KLIK
Siostry potrafią być najlepszymi przyjaciółkami. Oczywiście często się kłócą i denerwują na siebie nawzajem, jednak w razie gorszego momentu wiedzą, że mogą wypłakać się sobie w rękaw i dostać wsparcie. Przekomarzają się, plotkują, czasami dzielą nawet ze sobą pokój i przede wszystkim mocno się kochają. Bo nic nie zastąpi im najlepszej siostry. W końcu są nimi na dobre i na złe - na zawsze.

Lara Jean Song kiedy chce wyrzucić ze swej głowy jakiegoś chłopaka stosuje prostą zasadę. Pisze do niego list, w którym zawiera wszystkie swoje uczucia, a potem chowa go do pudełka na kapelusze. Jest to swego rodzaju rytuał, pomagający jej uporządkować emocje i przynoszący oczyszczenie. Te listy, jest ich aktualnie pięć, nigdy nie mają wyjść na jaw i Lara Jean pod żadnym pozorem nie chce, aby ujrzały światło dzienne. Sęk w tym, że ktoś może się postarać, żeby mimo wszystko zostały one wysłane...

Miałam ogromny dylemat po jaką powieść sięgnąć na początku wakacji. W moim pokoju tłoczą się stosy nieprzeczytanych książek, a ja najchętniej poznałabym je wszystkie na raz. No cóż - rzecz niewykonalna i w końcu musiałam coś wybrać. Zdecydowałam się na powieść Jenny Han. Kupiłam ją już jakiś czas temu i teraz nie do końca wiem, dlaczego. Przecież opis zwiastuje, iż nie będzie to raczej szczególnie ambitna i zachwycająca lektura. Faktycznie, nie była. Jednak "Do wszystkich chłopców, których kochałam" nie przypomina katastrofy, a raczej typową, przyjemną opowiastkę.

Warto zauważyć, iż omawiana powieść nie należy do najcieńszych - to nieco ponad 440 stron tekstu. Muszę przyznać, że jak na odmóżdżającą młodzieżówkę, jest to dość sporo. Można nabrać wątpliwości, czy aby na pewno nie znudzi nas ona już w połowie. Okazało się, iż mnie interesowała przez cały czas. Niestety nie wywoływała szybszego bicia serca i ogólnego poruszenia, lecz mimo wszystko byłam ciekawa dalszych losów bohaterów. Przyznam, że wsiąkłam w świat Lary Jean i z przyjemnością czytałam o jej przygodach. Wyczuwałam infantylizm i naiwność niektórych sytuacji, ale nie wywoływało to we mnie irytacji, a raczej pobłażliwość i chęć przeniesienia się choćby na chwilę do tej historii rodem z telenoweli. Z jakiejś przyczyny sprawiało mi to frajdę i naprawdę dobrze się bawiłam!

We wstępie pisałam o siostrzanej więzi i trzeba Wam wiedzieć, iż w "Do wszystkich chłopców, których kochałam" odgrywa ona znaczącą rolę. Bowiem główna bohaterka jest jedną z trzech potomków w tej rodzinie. Oprócz niej mamy jeszcze niespełna dziesięcioletnią Kitty oraz dwa lata starszą od Lary, Margot. Wszystkie trzy były inne i charakterystyczne, co świadczy o tym, iż Jenny Han postarała się w sprawie konstruowania bohaterów. Kitty jest bystra i urocza, Lara Jean optymistyczna i lubiąca zajmować się wypiekami, zaś Margot trzyma wszystko w garści i twardo stąpa po ziemi. Razem tworzyły wybuchowe, aczkolwiek zgrane trio.

Gdybym chciała krótko scharakteryzować tę pozycję, powiedziałaby, że jest typowo dziewczęca. W zabawny i przystępny sposób ukazuje śmieszne sytuacje z życia zwykłej nastolatki. Co prawda nie jest ona do końca prawdopodobna i trochę za dużo w niej zbiegów okoliczności, jednakże kto by się o to czepiał, kiedy ogólnie odbiera się ją w pozytywny sposób. Chociaż wiem, iż niektórych będzie na pewno tu wiele rzeczy irytowało, to w mojej pamięci "Do wszystkich chłopców, których kochałam" zapisze się jako udane spotkanie z prozą Jenny Han. Nie była to żadna wysublimowana historia, którą powinno się wpisać w kanon lektur szkolnych, za to dobrze się przy niej bawiłam i polecam Wam tę opowieść do przeczytania w jakiś luźniejszy dzień. Tylko, proszę, potraktujcie ją z przymrużeniem oka.

PS Przy okazji przypominam Wam o konkursie, bo jeszcze do 10 lipca macie szansę wziąć w nim udział i zawalczyć o egzemplarz "Urodzonej o północy" :)

7 komentarzy:

  1. Właśnie luźniejszego, letniego dnia, mogłabym przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że wakacje to idealna pora na tę lekturkę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja ostatnio tylko takie powieści preferuje, czyli lekkie, ciepłe, odrobinę humorystyczne, dlatego z przyjemnością poznam powyższą pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  4. może przeczytam jak tylko się na nią natknę :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Cos lużniejszego przyda się na wakacje. Zwykle zaczytuję się w takich bardziej "dojrzałych" powieściach, ale teraz zrobiłam sobie przerwę. W końcu są wakacje, trzeba się bawić! :)

    w wolnej chwili zapraszam do mnie: http://wyznania-czytelniczki.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli napiszesz chociaż parę słów od siebie. Jeżeli masz ochotę zadać pytanie dotyczące postu rownież to zrób, staram się wtedy odpisywać na komentarze ;)