piątek, 22 sierpnia 2014

"Puszka"

"Puszka" - Barbara Kosmowska

Źródło okładki: KLIK
Przyznaj, narzekasz czasami, że Twoje życie jest nudne i monotonne? Dom, szkoła/praca, dom, szkoła/praca. I tak przez 10 miesięcy. Jedynie w wakacje można liczyć na małą odmianę, zmianę otoczenia i więcej rozrywki. Jednakże ogólnie rzecz biorąc trudno uniknąć rutyny, ona próbuje złapać każdego z nas w swoje sidła. Mam dla Was dobrą wiadomość. Nie martwcie się, życie na pewno i dla Was szykuje pewne niespodzianki. Prędzej czy później przyjdzie taki moment, kiedy dużo się zmieni. Na gorsze, na lepsze? Bywa różnie.

Puszkę czeka rewolucja. Przeprowadzka do prawie nieznajomej babci, długa rozłąka z mamą, rozstanie ze starymi znajomymi i nowa szkoła, w całkiem innym otoczeniu. Nie ma co się dziwić, że nastolatką targają pewne obawy. Słupsk nie Warszawa, babcia nie mama. Lecz jak to mówią - nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło...

Z twórczością Barbary Kosmowskiej spotkałam się już wielokrotnie. Miałam okazję przeczytać "Pozłacaną rybkę", "Samotnych.pl" oraz "Niechcianą". W pewnym stopniu rozumiem już na czym Autorka opiera swoją prozę skierowaną do młodzieży. Zazwyczaj próbuje ona uchwycić burą codzienność, pokazując, że nikt nie jest osamotniony w swoich "dołkach" i wszyscy miewamy gorsze dni. Przy tym stara się przemycić odrobinę optymizmu, żeby podnieść na duchu czytelników. Tym razem było podobnie, ale odczuwam niedosyt. To trochę tak jakbym była bardzo głodna i mogła zjeść jedynie pół porcji, która na mnie czekała.

"Puszka" to niespełna 190 stron. Z doświadczenia wiem, że krótsze powieści mają tendencję do bycia "niepełnymi". Teoretycznie wszystko jest na swoim miejscu. Język, bohaterowie i jako taki pomysł na fabułę. Gorzej z realizacją. Niektóre wątki mogłyby zostać jeszcze dokładniej wyjaśnione, coś warto by było dodać, a nie traktować po macoszemu. Bo chociaż przyjemnie jest od czasu do czasu dopowiedzieć coś sobie samemu, to jednak tym razem było zbyt szybko i gładko. Zbyt banalnie nawet. 

Puszka jak to dorastająca dziewczyna. Czasami zdarza jej się tragizować, stchórzyć i mieć wątpliwości. Na szczęście umie też wziąć sprawy w swoje ręce i dopiąć swego, toteż nie była irytująca i zdecydowanie dała się lubić. Nie mogę też pominąć babci, odgrywającej w książce dużą rolę. Jest to osoba z dystansem, szanująca sprawy innych, sympatyczna i ,jak na osobę starszą, przebojowa. Zobaczycie, zapałacie do niej sympatią!

"Puszka" to krótka powieść o dorastaniu do prawdziwej, dojrzałej przyjaźni i miłości. Na Waszym miejscu nie zapisywałabym jej na liście "must read", jednak jeśli przypadkowo trafi w Wasze ręce, rozważcie jej przeczytanie. "Szału nie było", ale rzucać o ścianę nią nie chciałam. Ot, bardzo typowa młodzieżówka.

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu Literatura!

2 komentarze:

  1. Bardzo typowa młodzieżówka mówisz?
    A ja jakoś ostatnio czuję ich przesyt...

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię młodzieżówki, jak mi wpadnie w ręce to przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli napiszesz chociaż parę słów od siebie. Jeżeli masz ochotę zadać pytanie dotyczące postu rownież to zrób, staram się wtedy odpisywać na komentarze ;)