"Dzieciaki świata" - Martyna Wojciechowska
Źródło okładki : KLIK |
Poznajcie Zuzu, Lien, Matinę, Mebratu i Mali. Wszystkie wymienione dzieciaki mają mniej niż dziesięć lat i żyją w całkiem odmienny sposób, niż ten znany nam w Polsce. Co powiecie na to, iż Lien mieszka na wodzie? A jak zareagujecie na fakt, że Matina to żywa bogini? To tylko bardzo mała część niespodzianek jaka czeka na Was w niezwykłej książce Martyny Wojciechowskiej.
Książka "Dzieciaki świata" wciągnęła mnie i zaciekawiła już od pierwszej strony. Nie spodziewałam się, że przeczytam ją w takim tempie i że pozycja ta aż tak bardzo przypadnie mi do gustu. Jakie plusy posiada powieść? O tym po kolei w dalszej części recenzji.
Po pierwsze urzekło mnie wydanie. Twarda, trudna do zniszczenia oprawa gwarantuje, że do tej ksiażki można często wracać. A mnogość pięknych, kolorowych zdjęć w środku przykuje uwagę każdego (nie tylko małego) dziecka. Myślę, że ciężko znaleźć obecnie na naszym rynku tak doskonale wydaną książkę podróżniczą dla dzieci.
Kolejnym plusem jest fakt, że każdy rozdział dotyczył całkiem innego dziecka. Wszyscy bohaterowie byli ciekawi i mometami nie mogłam uwierzyć w to, co czytam. W Polsce nie jesteśmy przyzwyczajeni do takich zachowań, które mają miejsce w różnych zakątkach świata. A ta publikacja uświadamia ile świat skrywa przed nami tajemnic i jak może zaskoczyć. Przykładowo nie wydaje nam się zwyczajne, żeby dziewięcioletni chłopiec sam zarabiał po to, by mógł się uczyć, a do rodziców kilkuletnich dziewczynek przychodzili ludzie i mówili, że ich córka jest żywą boginią.
Dodatkowo ta książka to skarbnica wiedzy. Ale nie suchej i nudnej, tylko przedstawionej w naprawdę atrakcyjny sposób. Dzięki temu zarówno najmłodsi, jak i starsi mogą z zaciekawieniem poznawać świat. Na szczęście nie jest to tylko i wyłącznie wiedza z dziedziny geografii. Na koniec każdego rozdziału były przedstawione i krótko opisane "tematy do rozmowy", które coś chciały uzmysłowić czytelnikowi. Przyznam, że z każdego tego typu tekstu można się czegoś na uczyć i wyciągnąć pewne wnioski na przyszłość.
Podsmowując, uważam, że jest to doskonała książka dla dzieci, ale nie tylko. Każdy, niezależnie od wieku może się czegoś z tej pozycji nauczyć. Ja nie spodziewałam się takiej dawki ciekawostek i zdjęć, więc jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Według mnie po przeczytaniu "Dzieciaków świata" można zacząć bardziej szanować to, co mamy i cieszyć się z małych rzeczy. Gorąco polecam!
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki dziękuję wydawnictwu
Uwielbiam Martynę Wojciechowską więc ta książka jest obowiązkowo do przeczytania. Wczoraj widziałam ją w empiku i faktycznie wydanie robi wrażenie. :)
OdpowiedzUsuńLubię programy telewizyjne Martyny Wojciechowskiej. Książek jakoś nie miałam okazji przeczytać, może powinnam zacząć przygodę z autorką od tej? :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mam i "Dzieciaki świata", i "Zwierzaki świata", ale na razie jestem w trakcie czytania tej drugiej :) Wydanie obu książek jest naprawdę cudowne, opowiadają o bardzo ciekawych rzeczach ;)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie poznam historię tych pięciorga dzieci i dam się zaskoczyć tym jak bardzo ich dzieciństwo różni się od tego co jest mi znane :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam książki i programy Wojciechowskiej, także na pewno sięgnę po "Dzieciaki świata".
OdpowiedzUsuńW planach nie mam, ale zapowiadają się ciekawiej niż znane mi książki Wojciechowskiej (może dlatego, że nie znana? ;-)), dlatego też planuję zakupić ją kiedyś Najmmłodszemu...
OdpowiedzUsuńCudowna książka :) ja już się zabrałam za ,,Zwierzaki Świata" i zapowiada się równie ciekawie :))
OdpowiedzUsuńKsiażka idealna na prezent dla malucha...zamiast nowej gry komputerowej lub elektronicznego gadżetu.
OdpowiedzUsuńhttp://czytamtocodobre.blox.pl/2013/07/Dzieciaki-swiata-Martyna-Wojciechowska.html