"Baśniarz" - Antonia Michaelis
Źródło okładki: KLIK |
"Baśniarz" to jedna z tych książek, która zbiera niesamowite recenzje. Nie pamiętam, bym czytała jakąś negatywną opinię o tej powieści. Z tego powodu musiałam sama sprawdzić, jak to z tą pozycją jest. Kiedy już ją kupiłam, to czekała ona dość długo, aż się za nią zabiorę, w sumie sama nie wiem czemu... A gdy zaczęłam, to po zapoznaniu się z około 150 stronami na chwilę odłożyłam. I czytałam co innego, bo z tym "Baśniarzem" mi było nie po drodze. Jednak w końcu stwierdziłam, że tak być nie może, bo przecież początek był dosyć dobry i muszę ją szybko skończyć. I faktycznie - potem przepadłam... Zrozumiałam, że zachwyty nad dziełem Michaelis nie są bezpodstawne, gdyż to jest po prostu świetna powieść!
Abel handluje narkotykami i raczej nie nawiązuje kontaktów ze znajomymi ze szkoły. Pomimo tego Anna zaczyna czuć do chłopaka coś więcej, ponieważ wie, że ma on również drugie oblicze - dobrego brata sześcioletniej Michi i baśniarza. Anna i Abel coraz bardziej się do siebie zbliżają, jednak siedemnastolatek jest strasznie tajemniczy i trzyma dziewczynę na dystans, jakby między nimi była jakaś niewidzialna, nie do przebycia granica. Okazuje się, że rzeczywistość może być dużo bardziej mroczna, niż się tego spodzewamy...
Ciężko opisać słowami taką przerażającą i niezwykłą książkę jaką jest "Baśniarz", ponieważ myślę, że najlepie jest ją po prostu poznać samemu. Jednak postanowiłam sobie, iż napiszę recenzję, żeby przekonać Was do sięgnięcia po tę pozycję, a więc...
Podczas czytania cały czas odczuwałam straszny, niepokojący wręcz klimat. Przyznam, że podziwiam Autorkę, że osiągnęła taki efekt, bo wyszło jej to świetnie. Dodatkowo przerażające jest to, jak okrutny los spotkał Abla i Michi i że rzeczywistość może być tak nierealnie niebezpieczna.
Baśń, którą opowiada chłopak przeplata się z właściwą akcją. Jego opowieść zawiera tak naprawdę wiele wskazówek i postacie, które się tam znajdują mają swoich odpowiedników w prawdziwym życiu. Ona także posiada klimat, tak samo, jak reszta powieści i według mnie znacznie różni się od baśni, które znamy.
Abel Tannatek to ciekawa postać. Kiedy go poznajemy nie ma skończonych jeszcze osiemnastu lat, a opiekuje się Michi, ponieważ ich matka zniknęła. Opiekę nad nią musi godzić ze szkołą i z pracą, co, jak się domyślacie, jest niebywale trudne. Chłopak pomimo młodego wieku przeszedł w swoim życiu tak dużo, że doświadczeń starczyłoby dla kilku, czy kilkunastu osób. Mimo wszystko siedemnastolatek stara się być silny i pragnie jak najlepiej zajmować się młodszą siostrą. Anna dopóki nie zakochała się w Ablu, wiodła spokojne życie. Dobre oceny, rodzina, najlepsza przyjaciółka... Jednak pewnego dnia jej codzienność całkiem się zmienia i dziewczyna na własnej skórze przekonała się, jak okrutny może być los. Należy wspomnieć jeszcze o Michi. Polubiłam ją i jestem pełna podziwu jej dojrzałości, gdyż dziewczynka to jedynie sześcioletnia bohaterka, a już przeżyła bardzo dużo. Jak na swój wiek bardzo dużo rozumiała i była spostrzegawcza, jak mało, który jej rówieśnik. To smutne, że takie niewinne dziecko musiało doświadczyć tak wiele...
Akcja cały czas pędzi do przodu i nawet przez chwilę czytelnik nie masz czasu na nudę. Dodatkowo "Baśniarz" jest nieprzewidywalny, a końcówka sprawiła, że oniemiałam. Tak naprawdę dopiero ostatnie strony wyjaśniają większość zagadek. Co więcej, Antonia Michaelis posługuje się prostym i dość przyjemnym stylem.
To powieść, którą powinno przeczytać się samemu, bo myślę, że tylko w bardzo, bardzo małym stopniu oddałam to, jak dobra jest to książka. Przerażająca, wciągająca, z dobrze zarysowanymi bohaterami... Czy muszę pisać więcej? "Baśniarz" sam się obroni i kiedy zaczniecie czytać tę pozycję, to (mam nadzieję) przyznacie mi rację. Nie jest to łatwa powieść, nie jest także przyjemna, a raczej momentami nieco przygnębiająca, ale warto. Dla takiej historii, emocji, bohaterów... Myślę, że Ci co już czytali, mogą potwierdzić moje słowa.
"Przerażająca, wciągająca, z dobrze zarysowanymi bohaterami... "I ten wspaniały tytuł. Coś dla mnie :)Koniecznie muszę przeczytać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo czytaj, bo warto ;) Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz.
UsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce, ale brzmi ciekawie. Sama chętnie bym ją "wypróbowała", skoro rzeczywiście warto :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam dużo o tej książce i z chęcią bym przeczytała. :)
OdpowiedzUsuńTyle dobrego słyszałam już o tej książce, ale jakoś ciągle mi do niej nie po drodze:)Może po wakacjach w końcu się za nią wezmę:)
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie. :) Może przeczytam tę książkę, jeżeli będę miała taką okazję. :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że udało mi się Ciebie zainteresować :)
UsuńNigdy nie słyszałam o tej książce, a po przeczytaniu Twojej recenzji nabrałam pewności, że muszę się z nią zapoznać, od dawna miałam ochotę na jakąś powieść z dreszczykiem. Porozglądam się za nią w bibliotece. (:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
jedna z książek, które chcę przeczytać bardziej niż jakiekolwiek inne.. wyjeżdżam w środę, może wtedy?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Oby się udało ;)
UsuńZapomniałam o tym tytule, a miałam w planach jej przeczytanie. Czas nadrobić zaległości
OdpowiedzUsuńSporo słyszałam o tej książce. Zainteresowały mnie pozytywne opinie o "Baśniarzu" więc kiedyś sama z pewnością sięgnę po tą pozycję :)
OdpowiedzUsuńZapraszam: im-bookworm.blogspot.com
Przyznaję, że pierwszy raz słyszę o tej książce, ale kusi mnie ten niepokojący klimat i emocje zawarte w powieści.
OdpowiedzUsuńGdy książka wychodziła, wiedziałam, że prędzej czy później będzie moja. To przez ten tytuł. Najcudowniejszy jaki mógłby być. No oprócz "Śpiewarki". Ale takiej książki jeszcze nikt nie napisał... ;-)
OdpowiedzUsuńA jako, że ostatnio "kolekcjonuję" ludzi samotnych, zmagających się jak nie ze sobą to ze swoją przeszłością, to "Baśniarz" jest obowiązkowy.
Oj tak, powinnaś ją przeczytać Mery :) Mam nadzieję, że się na "Baśniarzu" nie zawiedziesz. A tytuł faktycznie genialny.
UsuńSłyszałam o tej książce, ale jakoś nie brzmi dla mnie porywająco. :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o książce, ale na pewno mnie do niej zachęciłaś. To zdecydowanie coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam