sobota, 17 sierpnia 2013

"Kłamczucha"

"Kłamczucha" - Małgorzata Musierowicz
 
Źródło okładki: KLIK
Ile razy słyszałeś powiedzenie "kłamstwo ma krótkie nogi"? Zapewne wiele. Rodzice już od najmłodszych lat starają się wpajać swoim dzieciom, iż "najgorsza prawda jest lepsza od najpiękniejszego kłamstwa". I ciężko się z tym nie zgodzić. Powieść Małgorzaty Musierowicz w zabawny sposób przypomina czytelnikom o tym, że prawdomówność jest ważną i cenioną cechą.
 
Aniela Kowalik to bystra, pełna uroku osobistego piętnastolatka. Niestety ma dającą się we znaki osobom z jej otoczenia wadę - bywa okropną kłamczuchą. Kiedy przypadkowo w Łebie poznaje Pawła zakochuje się w nim po uszy. Ale jak to w życiu bywa pojawiają się kłopoty. Muszą się oni rozstać po krótko spędzonym czasie, ponieważ chłopak wraca do Poznania. Aniela nie chce pozwolić, aby ich uczucie zostało tak brutalnie przerwane, dlatego, pomimo niezachwyconego tym pomysłem ojca, przeprowadza się do Poznania. A tam mają miejsce niezwykle zabawne i pouczające zdarzenia.
 
"Ja się już dawno nauczyłam, że życzliwość rodzi życzliwość i że największa radość to dawać radość innym. Nie można życ, myśląc tylko o sobie" ("Kłamczucha", str.151/152)
 
"Kłamczucha" to drugi tom popularnej, mającej wielu zwolenników serii "Jeżycjada". Po tej powieści spodziewałam się, że będzie lekka i niewymagająca szczególnego myślenia. Tak też było, ale na szczęście książka zawiera również przesłanie, dzięki czemu nastoletni (i nie tylko) czytelnik będzie mógł wynieść coś z lektury. Według mnie "Kłamczucha" ma pewne wady, ale w moich oczach wypadła bardzo pozytywnie.
 
Główna bohaterka jest szalenie ciekawą postacią. Czasami bywa denerwująca i głupia, ale trzeba przyznać, że za pomysłowość zasługuje na medal. Pomimo faktu, iż Aniela nieraz może irytować Czytelnika, to jednak raczej zdobędzie jego sympatię. Jest nieszablonowa i Małgorzata Musierowicz bardzo dobrze ją wykreowała. Jej kłamstwa momentami były zabawne i nie wiem kto w rzeczywistości o zdrowych zmysłach by je wypowiedział. Całe szczęście przeżywa przemianę, która wychodzi jej na korzyść.
 
Sama fabuła jest dość prosta, ale jak to mówi powiedzenie "diabeł tkwi w szczegółach". Tak też jest według mnie w "Kłamczusze", która urzeka swą prostotą. Jednak książka nie obfituje w zwroty akcji i jest dosyć przewidywalna, to przyznam, że spodziewałam się, że Autorka inaczej zakończy powieść. Nie byłam pewna jak, ale takiego zakończenia się raczej nie spodziewałam.
 
"Kłamczucha" to ciepła opowieść przepełniona śmiesznymi sytuacjami. Myślę, że zasługuje na uwagę i warto spędzić przy niej miło czas. Można się z niej czegoś nauczyć, ale nie jest to książka, która nia siłę chce "wbić" czytelnikowi coś do głowy. Ona w przyjemny sposób sugeruje, przypomina i pokazuje jakie są skutki niektórych zachowań. Polecam.


6 komentarzy:

  1. Jak dla mnie, Anielcia jest nie szalenie ciekawą, a szalenie denerwującą osóbką. I gdy czytałam "Kłamczuchę" pierwszy raz, chciałam jej coś zrobić w niektórych momentach. Moją sympatię zyskała dopiero przy drugim czytaniu, na samym końcu książki (i do dziś jest to jeden z ulubionych momentów). Poza tym, o wiele bardziej za serce łapały mnie dzieciaki. I ich piosenki.:p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, bywała denerwująca, ale ja ją traktowałam trochę z przymrużeniem oka. Uświadomiłaś mi, że nie wspomniałam o dzieciakach w recenzji... Jak to się stało? :D Sama nie wiem... Bardzo podobał mi się ten moment jak chciały też coś podarować rodzicom :D

      Usuń
    2. http://kraina-andersena.blogspot.com/2012/12/mikoajki-po-poznansku.html - <3
      Ja też z przymrużeniem oka. Ale i tak jest bardziej do polubienia niż w "Brulionie Bebe B.". Chociaż i tam ją lubię... :)

      Usuń
    3. Pamiętałam, że wstawiałaś u siebie na blogu ten fragment właśnie! ;) Pod tym postem pozostawiłam u Ciebie chyba swój pierwszy komentarz, bo to były właśnie początki mojego blogowania :D "Brulion Bebe B." jeszcze przede mną, więc niestety nie mogę się wypowiedzieć.

      Usuń
  2. "Jeżycjadę" kocham, ale Anielkę akurat nieszczególnie... to znaczy jasne, że ją lubię, bo jak można jej nie lubić, ale o wiele mniej niż całą rodzinę Borejków, bo to oni są moimi faworytami :D i właśnie dlatego "Szósta klepka" i "Kłamczucha" podobały mi się najmniej - bo nie występowali tam Borejkowie!
    teraz nie pozostaje nic, jak czekać na jubileuszowy 20 tom, chociaż im dalej ciągnie się ta seria, tym jest słabsza.. (bo w końcu nic nie zastąpi 15-letniej Idy ;D ) ale i tak ją kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  3. "Kłamczuchę" czytałam dwukrotnie, ale było to już dość dawno temu, więc niewiele treści pamiętam... Wiem jedynie, że książka podobała mi się! :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli napiszesz chociaż parę słów od siebie. Jeżeli masz ochotę zadać pytanie dotyczące postu rownież to zrób, staram się wtedy odpisywać na komentarze ;)